sobota, 27 kwietnia 2013

Kropla VIII

Kropla VIII - "Czas walki"

Czarnowłosy i blondyn ustawili się w odległości około dwóch metrów od siebie na polanie. Cała reszta organizacji usunęła się im z pola rażenia. Większość zaczęła już obstawiać, kto będzie wygranym w tej walce.
- Doprawdy, to sobie dobrał przeciwnika. - zaśmiał się szarowłosy - Jeżeli ten idiota będzie robił cokolwiek innego, niż uciekanie, wprawi mnie w podziw.
- Hidan, ktoś cię podmienił. - stwierdził spokojnie jego partner - Za dużo inteligentnych słów.
Kosiarz spojrzał w stronę zielonookiego z morderczym spojrzeniem. W sumie, w całej organizacji uchodzi za debila (jest drugi, tuż po Tobim), więc jakaś kpina mu nie zaszkodzi...
- Stul pysk, Kakuzu. Zajmij się zakładami. - warknął.
Oczywiście (pomimo nieznania jego umiejętności), wszyscy, którzy wzięli udział w obstawianiu, postawili na czerwonookiego. Cóż, raczej nikt nie wierzył w cudowne umiejętności bruneta.
Tymczasem on, zamiast próbować się bronić przed atakami przeciwnika, latał od jednego kamienia do drugiego, co wyglądało dosyć zabawnie. Właściwie, to nie chował się zbytnio. Zawsze widać było tą jego oczojebną maskę.
- Tobi jest dobrym chłopceeeem! Tobi sobie na to nie zasłużyyył! - pisnął, opierając ręce na skale i rozszerzając nogi, podskakując jednocześnie, aby uniknąć kunaiów.
- Przestań zwiewać, tchórzu. W taki sposób, nigdy nie "pokażę, na co mnie stać". - westchnął ze zdenerwowaniem jasnowłosy.
Maskmen przystanął, zakładając ręce na piersi. Przechylił głowę na bok.
- Tchórzu? - mruknął - Więc dobrze, Tobi zaprzestanie unikać ataków. Ale to i tak nie poskutkuje. - zaśmiał się, stając naprzeciwko przeciwnika.
Seth zazgrzytał wściekle zębami. Że niby to małe, wydające piski, skaczące coś, jest lepsze od niego? W życiu.
- Saibou no pawa no jutsu: Ketsueki chikan!*
Uśmiechnął się, czekając na reakcję ciemnowłosego. Technika miała za zadanie podmienić naczynia chakry z naczyniami krwi, co sprawiłoby,  że układy przestałyby dobrze "łączyć". To przeszkadza w używaniu jakichkolwiek mocy... Bynajmniej powinno.
Zamaskowany nadal stał, jak stał i wyglądał, jakby się świetnie bawił. Blondyn przeklął w myślach, zastanawiając się, jakim cudem na chłopaka w ogóle to nie zadziałało. Wykonał jeszcze kilka "zaklęć", po czym warknął gniewnie.
- Nic mi nie zrobisz. Musiałbym się zmaterializować. - kruczowłosy oparł się o głaz, nadal trzymając ręce, założone na piersi.
Czerwonooki nie do końca zrozumiał sens jego słów, ale, dla ich przetestowania, rzucił w niego kilka shurikenów. Kiedy te przeleciały przez ciało mężczyzny, jakby go tam w ogóle nie było, zacisnął pięści. Dopiero po dłuższym czasie odezwał się:
- Poddaję się.

XXX

- Nie martw się, Sumirka, dam ci fory. Nie chciałbym cię zbytnio, skarbie, skrzywdzić. - powiedział wesołym głosem niebieskowłosy.
- Pff, fory? To ty będziesz tym, który przegra. - zielonooka podniosła lekko głowę w geście wyższości.
- Zaczniecie w końcu? - mruknął znudzonym głosem drugi ze świeżaków.
Na początek, oboje wybrali walkę kunaiami. Przez dłuższy czas słychać było szczęk metalu, do czasu, kiedy dziewczyna wytrąciła broń chłopakowi, tym samym go przewracając. Stanęła nad nim z zamiarem wbicia ostrza w nogę, aby ten nie mógł się ruszać, jednak Shosuke był szybszy. Posłał w stronę rudowłosej kilka shurikenów, z których jeden zadrasnął jej policzek. Zrobił przewrót i wstał, skokami cofając się tył. Spojrzał na Naweshiko, będącą już w trakcie wykonywania pieczęci. Nie chcąc jej pozwolić na przeprowadzenie ataku, ruszył w jej stronę z przywołaną kataną.
- Katon: Yuuten!**
W chwili, gdy klinga zbliżyła się do ciała Sumire, poczęła topnieć. Ishihara, zaskoczony, odskoczył od zielonookiej, choć niedaleko, ponieważ ta użyła kolejnego jutsu, dezaktywując poprzednie. Tym razem, miała zamiar obwiązać go łańcuchem z ognia, lecz nie wyszło, toteż jedynie chlasnęła nim jego bok. Niebieskowłosy jęknął cicho.
- Kibishi no wain, schichijuu!*** - powiedział chłopak, zauważalnie zdenerwowany.
Tuż przed rudowłosą pojawiło się monstrum, stworzone z kart. Ta, myśląc, że jest to ta sama technika, którą Sho zabłysnął w więzieniu, złożyła ręce, aby wykonać pieczęcie i ognistym oddechem zmieść potwora z powierzchni ziemi. Nie było jej to jednak dane. Stwór obiema łapami dotknął rąk Naweshiko, po czym rozpłynął się w powietrzu.
Zdziwiona, dopiero po chwili poczuła lekkie mrowienie. Spojrzała na wewnętrzną stronę swoich dłoni, dostrzegając na niej (jakby wytatuowanego) pika. Po chwili, czerń ze znaku zaczęła się wylewać, dopóki nie pokryła całej powierzchni śródręcza, nadgarstka i paliczków.
- Co to jest...? - szepnęła zielonooka z szokiem.
Nagle, przed nią pojawiła się ta sama istota, która wcześniej znikła. Swoją grabią z całej siły uderzyła partnerkę Akasuny, posyłając ją pod drzewo. Ta jęknęła głośno, jednak nie poddała się. Jej osłupienie osiągnęło setny poziom, kiedy, pomimo starań i skupienia, przestała móc przeprowadzać jakikolwiek atak.
- Wcześniejsze jutsu  uniemożliwiło ci wykonywanie pieczęci. Bez ich robienia, nie jesteś w stanie już na mnie szarżować. -  oznajmił błękitnowłosy, stając nad seledynowooką - Poważnie, nie chcę cię ranić, ale chyba nie mam wyboru. - westchnął, wyjmując kunai.
- STOP! - usłyszeli głos Lidera - Wystarczy. Ishihara, odwróć skutki techniki. - zarządził.
- Mamy pewien problem... nie doszedłem jeszcze do tego stopnia w opanowaniu jej. - poinformował chłopak, jakby zakłopotany.
Rudzielec wziął wdech i wydech, próbując opanować wkurwienie. Oświadczył jedynie Sasoriemu, że ma zająć się kompanką, chwycił za ramię Deidarę i znikł w kłębach dymu. Czerwonowłosy wziął na ręce towarzyszkę i uczynił to samo, co Pain, uprzednio rzucając wściekłe spojrzenie Shosuke.

XXX

- Memory, do kurwy nędzy! Długo będziesz się ze mnie śmiała?! W OGÓLE, OD KIEDY TY PRZEJAWIASZ JAKIEŚ EMOCJE?! Nawet jako dziecko, byłaś ponura! - mruknął czerwonooki, waląc pięścią w stół.
W kuchni, w której aktualnie przebywali, znajdowali się: Kisame, Athayate, zamaskowany, Kakuzu oraz Etrama. Pierwsza trójka ryła się z przegranej blondyna, osobnik numer cztery był jakby nieobecny, a ten kolejny miał mega bulwersa.
- Byłeś strasznie pewny siebie, wybierając Tobiego za przeciwnika, Seth-san. - odezwał się kruczowłosy, przechylając głowę w bok.
- No sorry bardzo! Zachowujesz się jak dziecko, mówisz jak dziecko, pewnie masz... no, jak dziecko, to myślałem, że umiejętności również - jak dziecko! - warknął, łypiąc na czarnowłosego niemiło.
- TOBI NIE MA PENISA JAK DZIECKO! Seth-san chce zobaczyć? - zaprotestował maskmen, wstając od stołu i sięgając do guzika spodni.
Jasnowłosy wypluł na blat sok jabłkowy, który akurat pił. UGH, jaką on miał ochotę przyjebać partnerowi jego siostry! A pro po siostry - pociągnęła ona za rękę wspólnika do dołu, zmuszając go do zajęcia miejsca na krześle.
- Jesteś obrzydliwy. - mruknął chłopak o karmazynowych oczach ze zgorszeniem - Nie wiem, jak z tobą mam tu wytrzymać.

XXX

Orzechowooki patrzył, jak klatka piersiowa zielonookiej unosi się i opada. Niedawno podał jej leki, które powinny złagodzić ból kręgosłupa i pomóc zagoić się wszelkim ranom zewnętrznym i wewnętrznym (oczywiście, nie, żeby leczenie miało poskutkować już po pierwszym przyjęciu medykamentów), nie licząc rąk. Doprawdy, ten cholerny Ishihara! Co on sobie wyobrażał, atakując ją czymś, na co nawet nie znał składnika, odwracającego skutki?
W momencie, kiedy czerwonowłosy przeniósł wzrok trochę wyżej, zauważył, że Naweshiko już nie śpi. Dziewczyna patrzyła na niego nieokreślonym spojrzeniem.
- Przepraszam, że sprawiam ci kłopot. - odezwała się w końcu, uśmiechając się lekko.
- To nie ty wywołałaś problem, tylko twój przeciwnik, za co, bądź pewna, że kiedyś mu się odwdzięczę. - warknął Akasuna, wstając z krzesła, na którym dotychczas siedział - Idź spać z powrotem. Rany się nie zabliźnią od tak, a bardzo możliwe, że nie śniąc, będzie cię bardziej bolało. - mruknął i skierował się do pomieszczenia, które raczej nie było łazienką - Ja w tym czasie pobawię się w alchemika i spróbuję zrobić jakiś specyfik, by ci pomóc. - zerknął na jej dłonie i zniknął za drzwiami innego pokoju.


* Władza nad komórkami: podmiana naczyń
** Element ognia: temperatura topnienia
*** Ponury pik, siedemdziesiąt

Hyhy <3 Kolejna z serii głupich i bezwartościowych - prezentowana tu przed wami notka <3
Przypomnijcie mi, żebym w następnym rozdziale napisała to, co chciałam napisać, okej? =3

4 komentarze:

  1. Współczuć Seth'owi... Teraz każdy będzie go dręczył, że przegrał z Tobim, no ale nie dziwię się, w końcu brunet uchodzi za upośledzone dziecko x.x
    Ishihara przesadził i teraz Akasuna będzie się mną zajmował, trolololo... Czemu to kiepsko widzę? ;__;
    Jak zwykle się ubawiłam w niektórych momentach. <3

    Ps. Myślałam, że już to skomentowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na twoim blogu znalazłam się przez przypadek i musze stwierdzić, ze mi się podoba. Nieźle sie uśmiałam w niektórych momentach - masz talent! :3 Jeszcze nie wszystkich twoich bohaterów do końca ogarniam, ale mam zamiar to nadrobić. :3
    Pozdrawiam , życze weny i w wolnej chwili zapraszam do siebie:
    sasuke-i-erin.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. o.ę z tobi nie ma [...] jak dziecko Ó.ó ty weź na moim ma być masakra piłą mechaniczną, a boję się twojego, a i jak ty mogłaś być, aż takim potworem? *^*
    Tak BTW: co powiem ci jak ja piszę/czytam blogi. W międzyczasie robię sygny i KP i wszystko na raz *^*

    "[...]technika miała za zadanie podmienić naczynia chakry z naczyniami krwi, co sprawiłoby, że układy przestałyby dobrze "łączyć"." <- po przeczytaniu tego zdania za piętnaście siódma miałam problem z ogarnięciem o co caman @.2 to taka straszna wizja nie wiedzieć o co chodzi, a po chwili uświadomić się aha, Miyu to wie x.x
    I... Seth przegrał? WTF, ale to było wiadomo w sumie od początku T^T

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze naśmiałam się w niektórych momentach :D
    JAk Seth mógł przegrać z Tobim -.- Wiem, że Tobi jest silny ale taki głupiutki :D
    Fajne opowiadanko czekam na następny ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Hehe, wysil się :3